Dzień z życia montera/serwisanta łańcuchów ochronnych.

"Pobudka o 3.30. Wyjazd spod firmy w Międzyrzeczu Dolnym koło Bielska-Białej o 4.00. Dojazd na Kielecczyznę trawa obecnie (dzięki ciągle rozbudowywanej sieci dróg ekspresowych i obwodnic) około 3-3,5 godziny. Pod zakładem górniczym jesteśmy około 7.30. Montujemy kogut ostrzegawczy i chorągiewkę na samochodzie serwisowym i wjeżdżamy na zakład. Przechodzimy dodatkowe szkolenie BHP i do pracy.

Zaczynamy przed 8.00. Pogoda zapowiada się na wyjątkowo przyjazną biorąc pod uwagę fakt, że to początek października. Do zamontowania są cztery nowe łańcuchy ochronne pewag square granite 16. Każdy waży ponad tonę! Najeżdżamy na pierwszy łańcuch ochronny. Okazuje się, żę ewentulane skracanie łańcuchów (w celu optymalnego dopasowania do rozmiaru opon) nie jest konieczne. Skracanie łańcuchów ochronnych (polegające na wycięciu jednej sekcji za pomocą gazów) skutecznie mogłoby wydłużyć pracę. Pierwszy łańcuch jest zapięty przed 9.00.

Pracujemy bez przerwy przy kolejnych trzech łańcuchach. Po pierwszym łańcuchu zamontowanym na przedniej osi - pracujemy nad dwoma z tyłu maszyny. Montaż na tylnej osi maszyny - z uwagu na utrudniony dostęp do zabudowanych kół - jest mniej komfortowy. Są pewne czynności, które nie wybaczają błędów - należy wykonać je perfekcyjnie. Jeśli na przykład nie najedzie się na rozłożoną siątkę łańcuchów w sposób optymalny - może to skutkować wydłużeniem się czasu pracy przy łańcuchach podczas dalszych etapów montażu.

Współpraca z operatorem ładowarki jest znakomita. Na drugi łańcuch najeżdża perfekcyjnie. Przy montażu trzeciego łańcucha ładowarka musi dwukrotnie najeżdżać na łańcuch, aby ustawić się w optymalnej pozycji. Czwarty łańcuch - na przedniej osi (bardzo dużo miejsca wokół odsłoniętego z trzech stron koła) - to dla profesjonalistów "bułka z masłem". Na koniec dociągnięcie wszystkich czterech łańcuchów i robota zakończona przed 12.00! Powrót do Międzyrzecza. W siedzibie firmy pewag jesteśmy przed 15.00.

To był pracowity dzień."